HAUSER nie znał innej muzyki niż klasyczna!
26 stycznia 2023
„Wiolonczela to mój cały świat!” – tak mógł powiedzieć tylko HAUSER. Miał kilka lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał jej dźwięk i poczuł wibracje. Od tego momentu przepadł doszczętnie… Specjalnie dla niego w miejscowej szkole muzycznej otwarto po raz pierwszy klasę wiolonczeli, o co postarała się jego matka. Potem HAUSER tak mocno wsiąknął w świat klasyki, że jedynym artystą spoza tego nurtu, o jakim miał jakiekolwiek pojęcie, był… Michael Jackson. I paradoksalnie to nazwisko pomogło mu wspiąć się na sam szczyt. Poznajmy HAUSERA, który spełnił swoje dziecięce marzenia i jest dzisiaj artystą podziwianym przez miliony. Wiolonczelista zagra 3 listopada w TAURON Arenie Kraków. To będzie koncert, na którym pokaże różne oblicza.
– Pasja to moje drugie imię – mówi o sobie HAUSER, wybitny wiolonczelista, do niedawna jedna druga duetu 2Cellos, który tworzył jako Stepan Hauser wspólnie z Luką Sulicem. Po zakończeniu etapu kariery w zespole, teraz odcina kupony od solowej działalności. Nie można w jego przypadku powiedzieć, że tę karierę dopiero zaczyna, bo HAUSER wciąż nagrywał i wrzucał do sieci wideo ze swoimi muzycznymi popisami. Okres pandemii, który naturalnie rozdzielił obu wiolonczelistów, z pewnością wpłynął na intensywność solowych działań Stjepana. Pasja aż z niego kipi. Na tych nagraniach widać, że HAUSER cały żyje muzyką.
Tak było już od najmłodszych lat. – Jest taki utwór „Łabędź” Camille Saint-Saënsa – jedna z najsłynniejszych kompozycji na wiolonczelę, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Kiedy usłyszałem ten utwór w radiu jako małe dziecko, poczułem szczególne wibracje. To był magiczny dźwięk, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. I to był moment, który zasadniczo zmienił moje życie na zawsze. To była miłość od pierwszego usłyszenia – wspomina HAUSER w wywiadzie na swoim kanale na YouTube. Słuchając tej kompozycji oczyma wyobraźni zobaczył pływającego łabędzia po spokojnej wodzie.
Miał wtedy 3-4 lata i magia wiolonczeli wciągnęła go na dobre. Też chciał tak grać. Był jednak za mały, musiał czekać, aż dorośnie. Jego najbliżsi myśleli, że zostanie artystą malarzem, bo jako dziecko piękne rysował i malował. I pewnie dzisiaj byłby wziętym twórcą, gdyby nie poznał dźwięku wiolonczeli. Pragnął się uczyć na niej grać, ale istniała przeszkoda: w miejscowej szkole muzycznej nie prowadzono klasy nauki gry na tym instrumencie. Marija Hauser, która tę rodzącą się miłość syna pragnęła przekuć w coś dobrego, postanowiła działać i sama sprowadziła do Puli, gdzie mieszkali, nauczycieli. Mały Stjepan miał szczęście, ponieważ dla jego mamy wiolonczela również była ulubionym instrumentem. Gdy tylko zaczął się uczyć gry, snuł plany. Po kilku latach marzenia skonkretyzowały się.
– Pragnąłem dzielić się moją muzyką z tysiącami ludzi na całym świecie. Zawsze wyobrażałem sobie siebie na tych wielkich scenach i że w tych najpiękniejszych chwilach mojego życia jest morze ludzi, którzy także cieszą się tą piękną muzyką – wyznaje. Wtedy jednak myślał wyłącznie o muzyce klasycznej. To ją chciał przedstawiać światu w salach koncertowych wypełnionych publicznością. Los jednak chciał inaczej i owszem, rozkochał w sobie tłumy, ale wcale nie muzyką klasyczną i nie jako solista. Wcześniej nikt nigdy nie wyniósł wiolonczeli do tak wysokiego poziomu, aby ten instrument był na pierwszym planie. Zrobił to dopiero on. HAUSER przyznaje dziś, że zawsze chciał zrobić coś rewolucyjnego z wiolonczelą: przełamywać wszelkie granice, ograniczenia i uprzedzenia związane z tym instrumentem. – Nigdy tak naprawdę nie dzieliłem muzyki na gatunki i kategorie, nigdy nawet nie widziałem tego w ten sposób. Dla mnie liczy się pasja i to, co tak naprawdę chcesz przekazać publiczności, i nie ma znaczenia czy grasz rock, pop, czy operę. Muzyka jest uniwersalnym językiem, który wszyscy rozumieją. A ja chciałem wszystkich wokół niej zjednoczyć – mówi.
Znajomość i granie z Luką to bardzo intensywny czas. Przez wiele lat ludzie uważali Lukę Sulica i Stjepana Hausera za największych rywali. Naprawdę jednak inspirowali się sobą wzajemnie. Gdy jeden ćwiczył w domu jak szalony i pokazał, czego się nauczył, to drugi mobilizował się do jeszcze większej pracy. Spotykali się na różnych kursach mistrzowskich, seminariach i konkursach. Zawsze była między nimi szczególna energia: obaj byli młodzi, w podobnym wieku, pochodzili z tego samego kraju i grali na tym samym instrumencie. Oczywiście była rywalizacja, ale zdrowa. A potem, wiele lat później, kiedy połączyli siły, doszło do jednej wielkiej eksplozji! – To bardzo interesujący moment, kiedy wydarzyła się ta sprawa z 2Cellos. Tak bardzo obaj staraliśmy się odnieść sukces w tym klasycznym świecie i tym samym byliśmy bardzo sfrustrowani, bo nam nie wychodziło. Wygrywaliśmy konkursy, raz Luka, raz ja, ale tak naprawdę nic się nie działo, nasze kariery nie nabierały rozpędu. Jednocześnie wciąż nas w tym klasycznych świecie krytykowano: byliśmy raz zbyt namiętni, a innym razem zbyt energiczni, wciąż było za dużo „czegoś” – przypomina HAUSER. On do tego zawsze miał w sobie tę „popisowość”, która wcale nie jest dobrze widziana w kręgach klasycznych. Był z jednej strony zniechęcony, a z drugiej – wciąż chciał zostać gwiazdą, która sprawi, że cały świat oszaleje na punkcie wiolonczeli. Chciał zapełniać areny i wciągać do świata muzyki klasycznej młodszą publiczność. Pragnął zrobić coś szalonego, wyjątkowego i ekscytującego do tego stopnia, aby cały świat zakochał się w wiolonczeli. I tak się stało. Pomysł na 2Cellos narodził się z tych pragnień.
Aż trudno uwierzyć, gdy HAUSER mówi dziś, iż przez 25 lat swojego życia skupiał się wyłącznie na klasyce. – Tak naprawdę nie wiedziałem zbyt wiele o innej muzyce. Jedynym znanym mi nazwiskiem było „Michael Jackson”. W pewnym momencie miałem dość świata muzyki klasycznej, więc pomyślałem: sprawdzę tego gościa. Wpisałem na YouTube i pierwsze, co usłyszałem, to „Smooth Criminal”. Naprawdę była to pierwsza piosenka, którą usłyszałem poza muzyką klasyczną! Od razu narodził się pomysł, to było to! – wspomina podekscytowany. To był też moment, który zmienił życie.
Na zawsze. Początkowo obaj myśleli, że będą musieli wrzucić do sieci kilka filmów po kolei z własną adaptacją znanych przebojów. Przypuszczali, że jak opublikują z piętnaście kawałków, to może ktoś ich zauważy i zaprosi do jakiegoś programu, koncertu… Zaaranżowali zatem przebój Jacksona, weszli do studia, nagrali film, całość zajęła im niewiele czasu. Efekt swojej pracy wrzucili na YouTube.
Od tego momentu sprawy nabrały tempa. Zatelefonował Elton John, dzwoniła Eleen DeGeneres, odezwała się wytwórnia Sony… Wzbudzili swoim filmem wielką sensację, a za tym przyszło zainteresowanie świata! – To był szalony okres w moim życiu, ponieważ walczyliśmy przez tak wiele lat, próbując coś zdziałać w klasyce, a kiedy po raz pierwszy z niej wyszliśmy, wszystko, na co czekaliśmy, wydarzyło się! To był zarazem bardzo stresujący czas, bo wciąż byliśmy tylko dwójką studentów, którzy o niczym nie wiedzieli. Znaliśmy tylko jeden utwór spoza muzyki klasycznej, a raptem weszliśmy do świata show-biznesu, nie wiedząc, jak on działa, za to mając 200 ofert, jakie wpłynęły na mojego e-maila w ciągu pięciu minut! Pozostało pytanie: Co my teraz zrobimy? – wspomina HAUSER.
Po chwilowej niepewności, Stjepan i Luka wzięli się za realizację marzeń. Rozpoczęli współpracę z Eltonem Johnem, z którym odbyli europejskie tournée, trafiając po raz pierwszy do Polski w 2012 roku. Grali też m.in. z Andreą Bocellim, Stevenem Tylerem z Aerosmith, Georgem Michaelem oraz Red Hot Chili Peppers. HAUSER uznaje to za niesamowite, że udało im się jako 2Cellos współpracować z tak wieloma różnymi artystami. Przez 10 lat zrobili nieprawdopodobny skok w karierze. Nagrali sześć płyt i objeździli z koncertami niemal cały świat. Grając w 2Cellos zrobili wszystko, co można było zrobić w duecie i wspięli się na sam szczyt. To, co się po drodze stało, można określić mianem rewolucji, która wyniosła wiolonczelę na nieznany dotąd poziom. Ludzie poznali możliwości instrumentu uważanego dotąd wyłącznie za klasyczny. Przysporzyło im to fanów na całym świecie. – Teraz jest czas, aby HAUSER wzniósł wiolonczelę na jeszcze wyższy poziom! – zapowiada artysta. Jego solowe występy są bardzo wyczekiwane przez fanów. I już wiadomo, że będzie to wielki sukces tego artysty!
Pierwsza solowa trasa HAUSERA „Rebel with a Cello” rozpocznie się w tym roku. Artysta zapowiada, że na koncertach poznamy różne jego oblicza muzyczne. Wiolonczelista dwukrotnie wystąpi w Polsce: 3 listopada zagra w TAURON Arenie Kraków, a dwa dni później, 5 listopada oklaskiwać go będzie publiczność w ERGO ARENIE w Gdańsku. Bilety na koncerty dostępne są na www.biletserwis.pl.